sobota, 2 listopada 2013

Złączeni przeszłością [10]

   Dziewczynka ubrana w błękitną sukienkę do kolan, przepasaną w pasie białą wstążką, podbiegła do zszokowanej blondynki i wyciągnęła drobne rączki w górę:
 - Mamusiu, chcę na rączki! - Megan rozpłakała się i przytuliła dziewczynkę do siebie, pragnąc dać jej schronienie w swych ramionach. Hermiona spojrzała na dziecko i nie mogła wyjść z szoku. Nic nie rozumiała. Machnęła różdżką, rzucając na małą zaklęcie ujawniające, ale wygląd dziecka nie uległ zmianie. Dziewczynka znajdująca się w objęciach Megan była na oko trzyletnią, drobną blondynką o szarych oczkach i słodkim uśmiechu. Zupełne przeciwieństwo poszukiwanej przez nich Bonnie. Hermiona opadła na kanapę, zupełnie zrezygnowana.
 - Megan.. czy mogłabyś nam to wszystko wytłumaczyć? - Blondynka kiwnęła głową i zawołała Dee, która odebrała z jej rąk dziecko i wyprowadziła je z salonu. Kobieta usiadła na wprost Hermiony i śmiało spojrzała jej w oczy.
 - To nie jest poszukiwane przez ciebie dziecko. Ma na imię Tess i ma trzy latka. Jej matką jest piętnastoletnia ćpunka, z patologicznej rodziny. Czarownica wychowana wśród mugoli. Znalazłam tą dziewczynę kiedy była w szóstym miesiącu ciąży, na wielkim głodzie. Żebrała na działkę.. Przygarnęłam ją, pomagałam odzwyczaić się od heroiny, starałam się jak mogłam. Wydawało mi się, że sprowadziłam ją na dobrą drogę, ale kiedy Neva urodziła małą, uciekła. Nawet nie nazwała dziecka. Zostawiła ją i ślad po niej zaginął. Szukałam jej wszędzie, ale zupełnie przepadła. Przygarnęłam więc Tess,  i wychowałam jak własną córeczkę, zawsze chciałam mieć córeczkę. I dobry los mi ją zesłał, zesłał mi moją malutką Tess. Ja nie chciałam cię okłamać, Hermiono.. Bałam się. Bałam się, że odbierzecie mi ją. Bo nie jestem jej biologiczną matką, nawet jej nie adoptowałam. Wiem, że źle postąpiłam, ale zarejestrowałam ją jako swoje dziecko, żeby nikt mi jej nie zabrał, chociaż na chwilę. A teraz każdego dnia drżę, że ktoś mi odbierze moją córeczkę! - Kobieta schowała twarz w dłoniach. Hermionę ścisnęło serce.
  - Megan, pomogę ci. Obiecuję, że załatwię sprawę tak, aby nikt nigdy nie odebrał ci Tess. Ale ty musisz pomóc nam!
 - Jak mogę ci pomóc? - pani Malfoy ożywiła się nagle i z wielkim zainteresowaniem spojrzała w oczy Granger. Hermiona wyciągnęła w jej stronę fotografię, którą Megan pochwyciła szybko i zerknęła na nią. Jej oczy wyrażały ogromne zdumienie.
 - Podejrzenie padło na ciebie, ponieważ kobieta, która porwała Bonnie wygląda zupełnie jak ty. Możesz nam to wyjaśnić? - twarz Megan nie była już przeraźliwie blada, przeciwnie, nabrała kolorytu, a jej policzki zdobiły szkarłatne rumieńce.
 - To niemożliwe - szepnęła, patrząc przerażona na Malfoy'a. Ten odczytując jej myśli, poruszył się niespokojnie na kanapie. Hermiona zerknęła to na jedno, to na drugie.
 - Chcecie mi o czymś powiedzieć? - zapytała, ignorując Dave'a, który złapał ją za ramię. Pani Malfoy zamrugała powiekami, jakby nie wiedząc co czynić.
 - Powiedz jej, Megs - Draco podszedł do kuzynki i stanął za nią, kładąc dłonie na jej ramionach. Chciał w ten sposób dodać jej otuchy. Przekonał się, że nie jest winną porwanie tej małej Bułgarki, więc jego uczucia do Megan wzięły górę nad maską opanowania.
 - Miałam siostrę bliźniaczkę, ale zmarła pięć lat temu. Longina już w dzieciństwie miała wykrytą schizofrenie. Nasza matka za życia pilnowała jej by przyjmowała leki, ale.. po jej śmierci Longina przestała je brać. Twierdziła, że czuje się dobrze, że nie potrzebuje lekarstw. Na prawdę zachowywała się dobrze, póki nie umarła Kitty. Kitty miała cztery latka, kiedy Longina zabrała ją do Cardiff, a tam mała spadła z klifu. Zabiła się, a moja siostra nie potrafiła pogodzić się ze śmiercią córeczki. Nie wiem Hermiono, czy to jest możliwe, ale wydaje mi się, że.. że Longina mogła tylko upozorować swoją śmierć.
 - Niech to Merlin kopnie! - zezłościła się Hermiona - jak mam w takim razie odnaleźć Bonnie?! Przecież nie wejdę do każdego domu w Brixton, i nie zacznę tam szukać małej..
 - W Brixton? - Megan spojrzała na Granger, a w jej oczach widniało zdumienie. Brunetka przytaknęła.
 - Och! Całkiem możliwe, że pomogę ci odnaleźć dziewczynkę, Hermiono. W Brixton znajduje się dom, który nasza prababka zapisała Longinie. Byłam tam tylko raz, ale myślę, że zdołam wskazać wam parcelę.


 Dom wyglądał na opuszczony. Zaczynało już zmierzchać, a zarośnięte podwórze dodawało domostwu grozy. Dave posłużył się uniwersalną różdżką do otworzenia starej, zardzewiałej bramy. Szli w stronę willi po żwirowej ścieżce, zostawiając auto przed ogrodzeniem. Doszli do wielkich, mosiężnych drzwi, które David otworzył tym samym sposobem co bramę.
 - Wchodzimy - szepnęła Hermiona. - Cywile idą za nami, trzymajcie różdżki w pogotowiu. Pamiętajcie, że w środku może znajdować się dziecko, więc zachowajcie szczególną ostrożność. Idziemy!
 Weszli do środka. Znaleźli się w Sali Wejściowej, która swymi gabarytami przypominała Wielką Salę w Hogwarcie. Wszędzie zwisały pajęczyny, zasłony, nadjedzone przez mole leżały pod oknami, a na podłodze znajdował się gruz. Przed nimi znajdowały się wielkie schody, pnące wysoko w górę. Hermiona przytknęła palec do ust, nakazując im ciszę, a potem machnęła ręką w stronę schodów. Każde z nich miało przygotowane różdżki, i najciszej jak tylko potrafili, wspinali się po schodach. Na piętrze znajdowało się kilka drzwi, lecz tylko zza jednych słychać było melodię, do złudzenia przypominającą dziecięce kołysanki. Hermiona podeszła bliżej i zaczęła nasłuchiwać. Była pewna, że w środku ktoś jest. Dała znak pozostałym, po czym z całej siły pchnęła drzwi i z wycelowaną różdżką stanęła na wprost zszokowanej kobiety. Pozostali wbiegli do pomieszczenia za nią. Granger zerknęła na stojącą przy kobiecie dziewczynkę - nie miała wątpliwości, to musiała być Bonnie. Miała oczy Rica, a usta układała w ten sam sposób co jej ojciec.
 - Longina Malfoy? - spytała Hermiona.
 - Baxter, Longina Baxter. Ale kim pani, u licha jest? - zapytała mrużąc oczy. Jej spojrzenie powędrowało po pozostałych przybyszach, a kiedy wśród nich dostrzegła swoją siostrę.. W ułamku sekundy pchnęła dziecko pod ścianę i przystawiła jej różdżkę do skroni.
 - Jeden.Fałszywy.Krok.A.Ją.Zabiję. - wycedziła przez zęby.
 - Longi, proszę cię. To ja, Megan.. poznajesz mnie? - Megan próbowała ratować sytuację.
 - Och, pierdol się, Megs! Jesteś taka sama jak wszyscy! Przyszłaś tu zabrać mi moją Kitty! Derek cię przysłał, tak? Przysłał was wszystkich, tak?!  - w pierwszej chwili Hermiona nie zrozumiała o co jej chodzi, ale po chwili przypomniała sobie, że ma do czynienia ze schizofreniczką.
 - Longino, to nie jest Kitty. To jest Bonnie, a ty nie jesteś jej matką - Granger nieznacznie przysunęła się w stronę kobiety, ale tak mocniej przystawiła różdżkę do głowy dziecka. Mała Bonnie nie rozumiała co się dzieje, zaczęła głośno płakać. Longina wydawała się być wytrącona z równowagi, mrugała zawzięcie oczami. Płacz dziewczynki i cztery skierowane w jej stronę różdżki sprawiły, że czuła się niepewnie.
 - To jest moja Kit! Skrzywdzę ją, jeśli się zbliżysz, ty mała suko! - rzuciła w stronę Hermiony.
 - Longi, proszę cię, nie rób głupstw. Ta dziewczynka nie może być Kitty, nie pamiętasz? Kitty nie żyje, spadła z klifu.
 - NIE!! To jest Kitty! Ona przeżyła, fale ją porwały i ktoś ją uratował, ale odebrałam im moje dziecko. To jest moja malutka córeczka - kobieta pogłaskała wystraszone dziecko po policzku, a potem pocałowała ją w czoło.
 - Longino, to nie może być twoja córka. Ta dziewczynka ma cztery latka, a Kitty w tym momencie miałaby dziewięć. Spójrz na nią! - kobieta posłusznie spojrzała na dziecko, a jej oczy momentalnie pociemniały. Zacisnęła zęby i wycedziła:
 - Ty faktycznie nie jesteś Kitty, ty mała, nędzna szujo! - po czym wymierzyła dziewczynce siarczysty policzek. Główka dziecka odbiła się od dłoni kobiety, a Bonnie upadła na podłogę. W tym momencie Hermiona, Dave i Draco rzucili zaklęcie obezwładniające kobietę. Dave szybko podbiegł do niej i skuł jej ręce magicznymi kajdankami. Megan załkała cicho, a Hermiona podbiegła do Bonnie i wzięła ją na ręce.
 - Zostaw ją! Zostaw ją ty brudna szmato! Nie masz prawa dotykać mojego dziecka! - Hermiona nie słuchała jej, tylko pośpiesznie opuściła pokój. Za sobą słyszała tylko kroki Malfoy'ów i desperacki krzyk Longiny:
 - KITTYYYY! ODDAJ MI MOJE DZIECKO!! ODDAJ JĄ, SŁYSZYSZ?! KITTY, KITTY!!! CÓRECZKO!!!! - Hermiona teleportowała się z małą koło samochodu i posadziła dziewczynkę na fotelu z tyłu.
 - Jestem Hermiona Granger, zawiozę cię do tatusia. Jesteś Bonnie, prawda?
 - Do mojego prawdziwego tatusia? - zapytała z obcym akcentem.
 - Tak, Bonnie. Do twojego prawdziwego tatusia, do Rica.

 Hermiona poprosiła Rica o spotkanie. Nie mówiła mu w jakim celu, wiedziała, że lepiej jeśli osobiście przekaże mu wieść o odnalezieniu dziecka. Przez te dwa dni, kiedy oczekiwała przyjaciela, Bonnie była u niej w domu. Razem z nimi pomieszkiwała również Pansy, która z zawodu była dziecięcym psychologiem. Obie czuwały nad dobrem dziecka. Hermiona zadbała o to, by sprawa nie była rozgłośniona. Media nie mogły dowiedzieć się o pojmaniu Longiny i odnalezieniu zaginionego przed dwoma laty dziecka.
 Bonnie była wyjątkowo grzecznym i silnym dzieckiem. Jej psychika zdawała się nie ucierpieć przez porwanie. Bonnie doskonale pamiętała swojego biologicznego ojca i matkę, pamiętała okoliczności, w których została porwana. Mówiła, że porwał ją pan, który przywiózł ją do cioci Longiny. Kobieta była dla niej dobra, tylko kazała jej nazywać się "mamusią". Bonnie jadła właśnie tartę z borówkami, kiedy zadzwonił dzwonek do drzwi. Ku wielkiej uldze Hermiony, nie był to wcale Ric.
 - Cześć. Przepraszam, że cię nachodzę, ale pomyślałem sobie, że może.. Może chciałabyś abym był, kiedy Ric przyjedzie po małą? - Draco spojrzał na szatynkę z wyczekiwaniem, a ta uśmiechnęła się tylko, by po chwili mocno go przytulić.
 - Dziękuję. Cieszę się, że jesteś.. - szepnęła mu do ucha. Nie zdążyła nawet oderwać się od Malfoy'a, kiedy na teren jej posesji wjechało czarne BMW x6. Hermiona przełknęła ślinę, a Draco widząc nadchodzącego Rica, złapał Hermionę za rękę. Blondyn zdziwił się widząc Hermionę z Draconem, ale nie okazał tego.
 - Hermiona! - przytulił ją, a zaraz potem uścisnął dłoń Malfoy'owi.
 - Wejdź Ric. Musimy porozmawiać. - zamknęła drzwi wejściowe i krzyknęła - Pansy! Mogłabyś tu przyjść?
 - Kim jest Pansy? - zapytał szeptem Alaric. W tym momencie w progu pojawiła się wymieniona kobieta.
 - To moja przyjaciółka. Pansy jest psychologiem dziecięcym. Ric, to jest Pansy, Pans to jest Alaric. - obydwoje wymienili się uściskami dłoni i uśmiechami.
 - Cóż, miło mi poznać twoich przyjaciół, Hermiona. Jednak nie rozumiem...
 - Odnalazłam Bonnie.

8 komentarzy:

  1. Wróciłaś! Tyle czasu na to czekała! Ale było warto :). rRozdział świetny, jak zwykle zresztą :). Mam nadzieję, że kolejny pojawi się troszkę szybciej :)
    Pozdrawiam
    Cassandra Follow
    Ps. Jesli mialabys chwilke to zapraszam do siebie kocham-cie-dwa-male-slowa.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. O matulu, co za emocje!
    Normalnie świetny rozdział , nawet nie wiesz, jak cieszę się, że wreszcie go dodałaś :)
    Nie wiem co napisać :D Jestem ciekawa jak zareaguje Ric...
    Czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział.
    Dodaję Twojego bloga, do polecanych u mnie :>
    Zapraszam do mnie: droga-do-milosci.blogspot.com

    Pozdrawiam M.

    OdpowiedzUsuń
  3. Dziękuję wam kochane!!! ♥
    Cóż, to był już ostatni rozdział, teraz został nam już tylko epilog i ruszymy z kolejną historią. Przepraszam was, że tyle to trwało, ale miałam mały wypadek, i przez to nie byłam w stanie nawet dokończyć rozdziału. Dziękuję, że wciąż jesteście! ;**

    OdpowiedzUsuń
  4. Czekam z niecierpliwością na epilog :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Ale sie cieszę ze wróciłaś!! I to do tego z tak fajnym rozdziałem :] Kamień spadł mi z serca bo myślałam już że nas opuściłaś :[
    Miałas wypadek.? Biedna, mam nadzieję że to jednak nic poważnego i już wróciłaś do zdrowia :)
    Jak to dobrze ze Bonnie się juz odnalazła, ale nie spodziewałam się tutaj takiej postaci jak Longina - psychiczna kobieta która jest zrospaczona po stracie córki... Ciekawie to rozegrałaś :D
    EPILOG mamuśku, już nie mogę sie doczekać co ty znowu wymyślisz.!! A znając Cb to bd coś SUPER.! <3

    Czekam z niecierpliwością.! ;)
    Całuje, Sarah ;3

    OdpowiedzUsuń
  6. moglabym poinformowac mnie o nowym rozdziale ? moja poczta to dominika15.7@poczta.onet.pl
    z gory wielkie dzieki :) a cale opowiadanie na prawde magiczne ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Baardzo fajnie się zakończyło :)
    cieszę się że wszystko się wyjaśniło i dobrze skończyło :)
    nie rozpisuję się bo trochę się spieszę, ale wiesz że ubóstwiam Twojego bloga i uważam że naprawdę jest niesamowity :*
    przeczytam później epilog i zabiorę się za kolejną historię :*

    Pozdrawiam ciepło ♥
    Sama-Wiesz-Kto

    OdpowiedzUsuń