niedziela, 24 listopada 2013

Slipping through my fingers [1]

  No to ruszamy z kolejnym opowiadaniem. Jest ono dla mnie bardzo ważne, choć sama nie wiem czemu. Taki mały sentyment. Dlatego będę wdzięczna za każdy komentarz. Za każdą odsłonę na blogu. Liczę na szczerą opinię i dziękuję, że wciąż tu jesteście!

Wasza Hal ♥




 Nazywam się Hermiona Granger i mam 28 lat. Moje życie nie potoczyło się tak, jakbym chciała. Nie narzekam, bo mam swoje małe szczęście, moją Jean. Kim jest Jean? To moja córeczka. Opowiem wam w skrócie moją historię.
   Wychowuję Jean samotnie. Mieszkamy w niemagicznej części Londynu, w sąsiedztwie Pansy i Blaise'a Zabinich. Moich przyjaciół. Pans i Blaise są rodzicami Stelli, uroczej dwulatki. Moja Jean wprost ją uwielbia.
   Tak się przykro złożyło, że zaszłam w ciążę na krótko przed wojną, więc w walce mogłam pomagać tylko od wewnątrz, z bazy. Byłam strategiem. Jean urodziła się dwa miesiące po zakończeniu wojny - nigdy nie poznała swojego ojca, ani on jej. Do tej pory nie wiem co się z nim stało. Mówią, że zginął, ale ciała nigdy nie odnaleziono. I tylko moja córka trzyma mnie przy życiu, bo bez niego wszystko inne straciło sens.
   Wojna zebrała wielkie żniwa śmierci. Ron Weasley zginął w pierwszych dniach, gdy Śmierciożercy napadli na ulicę Pokątną. Nie umarł jako bohater, raczej jak głupek, bo na własne życzenie. O zmarłych nie powinno się mówić źle, ale kto mądry wychodzi z domu bez różdżki, wiedząc, że wróg czai się za każdym rogiem? Wszyscy myśleli, że noszę w sobie jego dziecko, nie mówili tego głośno, chyba myśląc, że tak kochałam Rona, że na jakąkolwiek wzmiankę o nim, wpadnę w głęboką depresję. Głupcy. Ja z nim nigdy nie spałam. Wielką niespodzianką dla nich były narodziny mojego dziecka. Jean jest jak skóra zdjęta ze swojego ojca. Wszyscy spodziewali się brązowookiej, rudej dziewczynki, a tymczasem urodził się jasnowłosy aniołek, o szarych, wręcz stalowych oczach. Molly Weasley wyszła z sali, uprzednio nazywając mnie zdzirą. Przecież nie obiecywałam jej nigdy, że urodzę jej wnuczkę.
    Ginny Weasley chyba też nie mogła mi wybaczyć, że to nie jej brat jest ojcem mojej córki. Wysłała mi pełen żalu list, na który nigdy nie odpisałam, i od tamtej pory udaje, że mnie nie zna. To bywa całkiem zabawne, zwłaszcza, że mieszkamy w tej samej okolicy. Często spotykały się w osiedlowym supermarkecie, ale zawsze wtedy zawzięcie mnie ignoruje. Raz, moja Jean, wjechała wózkiem na zakupy w jej wózek. Sytuacja była komiczna, Ginny zaczerwieniła się jak piwonia, i zanim zdążyłam dobiec, zrugała moje dziecko. Jean ma charakter ojca, więc uśmiechnęła się ironicznie, i odpyskowała, śmiejąc jej się w twarz. A potem ignorując jej dalszy wywód, odwróciła się na pięcie i ruszyła w moją stronę. Ginevra ruszyła za nią i stanęła na wprost mnie, zwracając się do mnie tonem obrażonej dziewczynki:
   - Mogłaby PANI bardziej pilnować swojego dziecka. Widać, że jest niewychowana, a geny ma iście po tatusiu... - wzięłam przykład z Jean i zaśmiałam jej się w twarz. Merlinie, to było tak żałosne, że aż śmieszne. Doprawdy, czy aż tak dosadnie musiała akcentować słowo "pani"?
   A Harry? Przyszedł do szpitala, kiedy urodziłam. Wziął Jean na ręce i pogratulował mi. Był pierwszą osobą, która to zrobiła. Nie oceniał mnie, nie odrzucił. Myślę, że nasza przyjaźń by przetrwała, gdyby nie wyjechał, ale ciągnął go świat. Spakował więc walizkę, i wyruszył w podróż życia. Zostawił Londyn za sobą, a w nim mnie i całą przeszłość. I tylko od czasu do czasu, przysyła mi kartkę z pozdrowieniami, z miejsca w którym aktualnie jest. Zostałam sama z moją córką i dwójką przyjaciół, którzy okazali mi na prawdę duże wsparcie po urodzeniu dziecka. Dziś to ja pomagam im, bo Stella jest bardzo ciekawym świata dzieckiem, i wszędzie jej pełno. Jestem jej matką chrzestną, tak jak oni są rodzicami chrzestnymi Jean.
   Po wojnie Ministerstwo uznało mnie za osobę zasłużoną i przyznali mi całkiem spore wynagrodzenie, dzięki któremu mogłam kupić nam dom. Jean dostała też rentę po ojcu, w końcu wojna odebrała jej jednego rodzica. Dużym zaskoczeniem dla mnie był list od Harry'ego, który będąc gdzieś w Sri Lance, postanowił oddać połowę swojego honorarium mojej córce. Nie chciałam przyjąć tych pieniędzy, ale Harry się uparł, twierdząc, że Jean nie ma ojca, więc nie może jej zabraknąć czegoś innego. Resztę pieniędzy przeznaczył na podróże. Nigdy mu tego nie zapomnę.
   Dziś siedzę w moim ogrodzie, piję mrożoną herbatę i wspominam. Patrzę na moją córkę, huśtającą się na huśtawce i widzę w niej miłość mojego życia. Miłość, której doznałam bardzo krótko, ale bardzo intensywnie. Miłość, która zostawiła swój ślad w moim dziecku, bo to właśnie Jean Sophia Granger, córka Dracona Malfoy'a, jest dziś całym moim światem.

16 komentarzy:

  1. Prolog baaaardzo ciekawy i jak to prolog opisujący co nieco :)
    Jestem ciekawa jak to dalej pociągniesz :D
    Czekam na rozdział pierwszy :>
    Ps. Wyłącz weryfikację obrazkową :P

    Pozdrawiam M.

    OdpowiedzUsuń
  2. o w morde strasznie mi się to podoba :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Super!! Córka Draco , który zniknął .... Nie mogę doczekać się pierwszego rozdziału!!! :)

    OdpowiedzUsuń
  4. O Jeeeezuuuu!!! Już to kocham! Ta sytuacja z Ginny była rozwalająca :D "PANI" hahaha
    Boże, czekam na rozdział i mam nadzieję, że nie będę musiała czekać długo :)
    Pozdrawiam!
    Cassandra

    OdpowiedzUsuń
  5. Zapowiada się ciekawie, już teraz nie mogę się doczekać pierwszego rozdziału ;)
    Pozdrawiam
    Zuza
    PS. Wyłącz weryfikacje, proszę ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Całkiem ciekawie się zaczyna :) I już zżera mnie ciekawość cóż takiego stało się z Malfoyem :D I mam nadzieję na więcej "rozmów" Ginny z Hermioną :D
    Pozdrawiam i całuję,
    Agata :*
    PS. Proszę cię, wyłącz weryfikację obrazkową :) Na pewno żadna z nas nie jest robotem :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję wam wszystkim za te słowa! ♥ To mega budujące! :) Weryfikację wyłączyłam, tak samo jak konieczność posiadania konta na bloggerze, do komentowania. Nawet nie wiedziałam, że aż tyle tych niepotrzebnych opcji miałam włączonych ;/ Ale dzięki wam wszystko pomału idzie mi coraz lepiej!

      Życzę wam dobrej nocy! :*

      Usuń
  7. Genialne.
    Jestem ciekawa jak dalej potoczą się losy bohaterów.
    Pozdrawiam
    Hermione Granger

    OdpowiedzUsuń
  8. Wreszcie mam czas i zaczynam czytać ! I muszę przyznać, że ten rozdział bardzo mi się podoba... Zaintrygowała mnie ta sprawa z "zaginięciem" Draco :D I akcja z Ginny mistrzowska ! :D
    Pozdrawiam XoXoxo

    OdpowiedzUsuń
  9. Swietne! Zaintrygowalas mnie i to bardzo. Na pewno tu wroce ;)

    OdpowiedzUsuń
  10. "Hermiona słuchała tego zupełnie otępiała, nagle uświadamiając sobie, że jej życie już nigdy nie będzie takie samo. Nie miała prawa należeć do tego samego świata, którego tak pragnęła. Nie ukończy Hogwartu, nie będzie pracować z przyjaciółmi, nie przytuli Harrego i Rona, nie dowie się, co by było gdyby... Łzy napływały do oczu, lecz dzielnie je powstrzymała."

    Zapraszam na noworoczny kolejny rozdział:

    me-voir.blogspot.com

    Miłego czytania

    Never

    OdpowiedzUsuń
  11. Zaczyna się genialnie :D
    Widzę że wiele u Hermi się pozmieniało ;)
    ciekawi mnie gdzie się Draco podziewa xd
    lecę dalej,

    Pozdrawiam
    Sama-Wiesz-Kto

    OdpowiedzUsuń
  12. swiettnnnyyyyy!
    to pierwszy blog o dramione ktory czytam i stwierdzam ze innego chyba nie zaczne! pozdrowionka
    1d-and-holly.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  13. Uwielbiam imię Sophia... :) W moim pierwszym Fanfiction (pisanym jak miałam 12 lat...) nazwałam tak córkę Snape'a :) Ah te wspomnienia! :) Lecę czytać dalej z nadzieją, że pojawi się jakieś wyjaśnienie jak doszło do romansu Granger&Malfoy :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Wpadłam przez przypadek i naprawdę nie żałuję... Ciekawe jak rozwiniesz wątek Hermiony i Dracona. :)

    OdpowiedzUsuń
  15. A ja czytałam kiedyś historie o Dracu i Hermionie (nie twoją), więc wpisałam w google ,,historie o dracu i hermionie'' czy jakoś tak. Przypadkiem tu jestem. Bomba. :)

    OdpowiedzUsuń