niedziela, 2 czerwca 2013

Złączeni przeszłością [3]

   Pierwszy tydzień minął jej bardzo szybko. Nim się spostrzegła, jej skóra przybrała odcień czekolady z mlekiem. Kobieta czuła się zrelaksowana. Codziennie oddawała się oferowanym przez hotel przyjemnością - chodziła na masaże, korzystała z sauny, pływała w basenie, relaksowała się na plaży. Przez ostatnie dni brała lekcje windsurfingu, tańca hula i nurkowania. We wszystkich tych czynnościach towarzyszył jej Ric. Ich przyjaźń bardzo szybko się rozwinęła, stali się sobie bliscy. Nigdy nie brakowało im tematów do rozmów, nigdy się ze sobą nie nudzili. Mieli jednak jedną zasadę - przyjaźń i nic więcej. Zasadę tę ustalili wspólnie, i jak najbardziej obojgu ona pasowała.
   Nastał ósmy dzień ich pobytu na wyspie. Hermiona i Ric wracali właśnie z lekcji windsurfingu. Mieli na sobie piankowe kombinezony, które ociekały wodą. Na szyjach zawiesili sobie białe ręczniki. Zaśmiewając się ze swoich upadków, podeszli do plażowego basenu i zamówili drinki.
   - Co powiesz, żebyśmy po kolacji poszli potrenować nasz taniec hula? Dziś organizują hawajski wieczorek w Makoto, to jest jakieś 500 metrów od hotelu.
   - Hmm... No nie wiem, Ric. Boję się, że okażę się lepsza, a wtedy mogłoby być ci przykro - Hermiona zaśmiała się, odchylając do tyłu głowę. Blondyn popatrzył na nią mrużąc jedno oko, i również zaczął się śmiać. 
   - Jesteś niemożliwa, maleńka... - pokręcił głową. Hermiona położyła ramiona na blacie baru, i oparła na nich głowę. Przez chwilę myślała o minionym tygodniu i nie mogła przestać się dziwić, jak łatwo przyszło jej się tu zaaklimatyzować. Czuła się wypoczęta, szczęśliwa. Odcięta od pracy, problemów, pośpiechu, od tego całego wyścigu szczurów, od magii. Odcięta od przeszłości... Od dwóch dni zaczęła normalnie spać, nie miała już koszmarów. Czuła się trochę winna, że odsunęła na bok wydarzenia z przeszłości, ale wyrzuty sumienia mijały szybko, ponieważ ciągle coś robiła, ciągle przebywała z Rickiem. Ric... Poczuła jak uśmiech wpełza na jej usta. Ric był jej przyjacielem, jej ostoją. Co prawda nie opowiedziała mu o sobie wszystkiego, nie opowiedziała mu o tamtej nocy, ale miała na to jeszcze czas. Kiedyś mu o tym powie, ale jeszcze nie teraz. Hermiona zdawała sobie sprawę, że i on ma jakąś mroczną tajemnicę, że coś ukrywa. Widziała to w jego oczach, widziała to w cieniach pod oczami, z którymi tu przyjechał. Co prawda te szpetne wory z pod oczu zniknęły im obojgu już po kilku dniach, ale smutek w oczach pozostał - była pewna, że nie tylko Rickowi, ale także i jej. Wiedziała również, że Ric odwzajemnia jej przyjaźń, i że on również nie jest jeszcze gotowy wyznać jej swoją tajemnicę. Nie naciskała. Czekała. Na odpowiedni moment, kiedy to oboje wszystko sobie wyjawią. 
   - Coś się stało? - z zamyślenia wyrwał ją głos przyjaciela. Hermiona spojrzała na niego i uśmiechnęła się. Pokręciła głową i rzekła:
   - Po prostu uwielbiam jak mówisz do mnie "maleńka" - zaśmiała się. Dziewczyna dopiła swojego drinka, zsunęła się z krzesła i zaczekała aż Ric uczyni to samo. Razem ruszyli do swoich apartamentów. 
   Ubrana w krótką, obcisłą, czarną sukienkę z baskinką założyła czarne, lakierkowe szpilki z małym czubkiem, zapinane na kostkę. Ponieważ gorset sukienki był wycięty w serce, na szyję zawiesiła delikatny łańcuszek z białego złota. Oczy podkreśliła czarną kredką, a rzęsy wydłużyła i pogrubiła czarną maskarą. Na policzki nałożyła róż, a na usta krwistoczerwoną szminkę. Smukłą szyję spryskała perfumami, które wraz ze szminką, pudrem i różdżką znalazły się w jej białej kopertówce. Torebeczka powiększona zaklęciem mieściła w sobie także mugolską komórkę, portfel i zdjęcie, na którym był ON. Hermiona wyprostowała włosy, ale pozwoliła aby kosmyki okalające jej twarz lekko się falowały. Kobieta podeszła do toaletki i usiadła na taboreciku. Spojrzała w lustro, ale nie zobaczyła w nim dawnej, zmęczonej i smutnej Hermiony. Patrzyła na siebie z zaciekawieniem.
   - Kim ty jesteś? - pytała samą siebie, śmiejąc się cicho. Wtem w apartamencie rozległo się pukanie do drzwi. Hermiona pobiegła żeby otworzyć drzwi. W progu stał Ric.
   - Wooow! - wydusiła na widok swojej przyjaciółki, a ta zachichotała. Alaric wręczył jej lei wykonane z plumerii. Kobieta przymknęła oczy, wdychając zapach kwiatów. Położyła je na komodzie i ruszyli do restauracji hotelowej na kolację.
   Oboje zdecydowali się zjeść pieczoną kaczkę w winie i gruszkach, kozi serek zapiekany w migdałach oraz krakersy z foie gras. Uraczenie pyszną kolacją ruszyli w stronę wyjścia, tak jak planowali, zamierzali iść do Makoto, na drinka i hawajski wieczorek. Będąc w lobby, Ric przeprosił na chwilę Hermionę i udał się do swojego apartamentu po swoją różdżkę. Kobieta tymczasem przyglądała się ludziom w lobby. W pewnym momencie serce na chwilę jej stanęło. Przy recepcji ujrzała blondwłosego mężczyznę, na którego ramieniu wisiała piękna kobieta. Jej ruchy były tak dystyngowane jakby należała do królewskiej rodziny. Długie blond włosy spływały luźno po jej szczupłych ramionach. Odziana była w czerwoną sukienkę, która idealnie podkreślała jej wydatny biust, i szczuplutką talię. W delikatnej dłoni dzierżyła torebkę. Szepnęła coś blondynowi na ucho i oddaliła się gdzieś. Hermiona z bijącym sercem przyglądała się mężczyźnie, a on jakby wyczuł jej wzrok na sobie, odwrócił się. Ich spojrzenia się spotkały. Hermiona zamknęła oczy, zdawało jej się, że tylko na chwilę, ale kiedy je otworzyła on stał przy niej. Głośno wciągnęła powietrze do płuc.
   - Witaj, Hermiono - odezwał się blondyn. Jego głos spowodował, że przez jej ciało przeszedł zimny dreszcz. Tak dawno nie słyszała tego głosu. W tym momencie poczuła, że słabnie, że zaczyna się trząść.
   - Witaj - musiała się zebrać w sobie by móc odpowiedzieć. Patrzyła w jego oczy, i choć sprawiało jej to ból, nie miała siły odwrócić wzroku. W jego oczach, jak w kalejdoskopie, widziała wiele wydarzeń, wiele chwil sprzed lat. Czuła się jak na karuzeli, wszystko wokół niej wirowało, czuła się wyrwana z rzeczywistości, sama nie wiedziała dlaczego jeszcze stoi na nogach. W jego oczach też widziała ból i niepewność. 
   - Miło spotkać cię po tylu latach - odchrząknął, by móc kontynuować - pięknie wyglądasz. Jesteś trochę blada, ale wydajesz się szczęśliwa, mam rację?
   - Um, tak. Jestem szcz...szczęśliwa. - Poczuła, że łamie jej się głos, więc i ona odchrząknęła. Zmusiła się całą siłą woli, i przeniosła swój wzrok gdzieś ponad jego ramię.
   - Przyjechałeś tu na wakacje, Draco? - zapytała, z trudem wymawiając jego imię. Na chwilę przygryzła wargę, ale szybko ułożyła wargi w coś, co miało być uśmiechem. Czuła napięcie w każdym mięśniu. Oczekując na odpowiedź, znów spojrzała w jego oczy.  
   - Tak, wczoraj przyjechaliśmy. Mniemam, że ty również jesteś tu na wakacjach?
   - Taaak, na wakacjach. Wydaje mi się, że zasłużyłam na urlop. - Hermiona ledwo oddychała, ale dzielnie stała i próbowała rozmawiać z Draconem. Łapiąc oddech, zauważyła, że podchodzi do nich kobieta, z która wcześniej stał blondyn. Draco również ją zauważył, bo odwrócił się do niej, i złapał ją za rękę.
   - Megs, pozwól że ci przedstawię, moją towarzyszkę. To jest Hermiona Granger - na twarzy kobiety dało się zauważyć szok, który szybko zamaskowała pod uśmiechem. Kobieta wyciągnęła w stronę Hermiony swoją smukłą dłoń.
   - Witaj Hermiono, jestem Megan Malfoy. Bardzo miło cię poznać. - Hermiona uścisnęła dłoń pani Malfoy, i ostatkiem sił wydusiła z siebie:
   - Mi również miło cię poznać, Megan. - Nie miała już siły, czuła że się zapada. Na szczęście dla niej, z windy wysiadł Ric. Podszedł do niej z uśmiechem, a ona poczuła ogromną ulgę, gdy ten złapał ją za rękę.
   - Przepraszam maleńka, że tak długo musiałaś czekać. Ale widzę, że miałaś towarzystwo? - uśmiechnął się do niej, a ona lekko kiwnęła głową. Alaric przedstawił się Malfoy'om i zwrócił do Hermiony:
   - To co, maleńka? Idziemy? - Hermiona mocniej łapiąc go za rękę, kiwnęła głową. Czuła, że karuzela w jej głowie przyspiesza, że bez ręki Ricka, upadłaby. Krótko pożegnała się z towarzyszami i wyszli z Rickiem z lobby. Na dworze poczuła, że ma mokre policzki. Nawet nie wiedziała kiedy poleciały jej łzy. Widząc to Ric, stanął przed nią, i nie wiedząc co uczynić, patrzył na nią przez chwilę bezczynnie.
   - Nie mogę nigdzie iść, Ric. Przepraszam - wychlipała. Mężczyzna kiwnął głową i przygryzł wargę. Po chwili poczuł na swojej piersi jej głowę, a w okół talii jej szczupłe ramiona. Mocniej przygarnął ją do siebie i gładził po włosach.
   - Chcesz... Chcesz pogadać, maleńka? - wyszeptał. Hermiona podniosła głowę, by na niego spojrzeć. W jej zapłakanych oczach, Ric ujrzał tyle bólu, że zachciało mu się wyć z bezsilności.
   - Tak... Już czas Ric, żebym ci to powiedziała. Muszę wreszcie pozwolić złym duchom przeszłości odejść.
   Nie wiedział co chce mu powiedzieć. Wiedział na pewno, że opowiedzenie tej historii będzie dla niej ciężkie i bolesne. Chciał jednak to usłyszeć, i wiedział, że zrobi wszystko żeby jej pomóc. Czuł, że tej nocy otworzą dla siebie kolejną bramę, że ich najskrytsze tajemnice zostaną opowiedziane na plaży, przy hotelowych drinkach. Sam również postanowił tej nocy zdjąć z siebie ciężar swego sekretu. Idąc na plażę milczeli wtuleni w siebie. Sprawiali wrażenie szczęśliwej i zakochanej pary, ale w rzeczywistości byli tylko przyjaciółmi, bratem i siostrą.

2 komentarze:

  1. woow. zabrakło mi słów ! ;)
    Draco ! A ja myślałam że On nie żyje..
    Powiem Ci że mam mętlik w głowie. Lecę czytać dalej!
    Nie mogę się doczekać opowieści Herm i Ric'a.
    Fajnie że w końcu zdecydowali się wyjawić sobie prawdę.

    Pozdrawiam,
    Sama-Wiesz-Kto
    PS: Wybacz mi moje krótkie komentarze, ale chcę jak najszybciej przeczytać wszystko więc idę dalej :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Jest i nasz Draco. No to historia zaraz zacznie się rozkręcać :) Super!

    OdpowiedzUsuń