niedziela, 9 czerwca 2013

Złączeni przeszłością [9]

 Znajdowali się w przestronnym salonie urządzonym gustownie, aczkolwiek ciężko. Widać było tu brak kobiecej ręki. Hermiona spojrzała na wielki portret zajmujący centralną część salonu. Przedstawiona była na nim piękna, dostojna kobieta o przenikliwych błękitnych oczach. Odziana była w piękną, szmaragdową suknię, a jej długie, blond włosy upięte miała w kunsztownego koka. Różdżkę miała przytkniętą do brody - jej mina zdradzała zadumę. Panna Granger rozpoznała na portrecie matkę Dracona - Narcyzę. Zerknęła w bok, gdzie znajdował się duży, kamienny kominek. Płonął w nim ogień. Na półce nad kominkiem, znajdowały się ramki z zdjęciami. Jedno szczególnie przykuło jej uwagę - maleńki chłopczyk, o wielkich niebieskich oczkach i blond włoskach. Uśmiechał się niewinnie i machał rączkami i nóżkami leżąc w łóżeczku. Czyjaś dłoń gładziła jego maleńką główkę. Kobieta podeszła bliżej. Miała wrażenie, że dziecko patrzy prosto na nią, i uśmiechem przekazuje swoje uczucia. Hermiona pocałowała swój palec wskazujący i musnęła nim drobną buźkę na fotografii. Jej serce przeszył ból.
 W tym momencie do salonu wrócił Draco. Na srebrnej tacy niósł trzy filiżanki, dzbanek z kawą, cukiernicę i śmietankę. Postawił wszystko na stole przed brązowowłosym mężczyzną i odszukał wzrokiem Granger. Zobaczył ją, wpatrującą się z bólem i uwielbieniem w zdjęcie dziecka. Podszedł do niej i objął ramieniem.
 - Nie wiedziałam, że masz jeszcze to zdjęcie - zacisnęła usta w wąską kreskę, jak zwykła robić gdy była zdenerwowana.
 - To mój syn, Hermiono. Nawet jeśli nie żyje, nigdy o nim nie zapomnę - odpowiedział. Dave patrzył na nich zdumiony. Nie bardzo rozumiał sytuację, w jakiej przyszło mu się znaleźć. Dlaczego te mężczyzna przytula jego szefową? Dlaczego rozmawiają o zdjęciu tego chłopca? Co stało się z dzieckiem, i czemu zainteresowało ono Hermionę? Kobieta uśmiechnęła się delikatnie i otworzyła swoją torebkę. Wyjęła z niej zdjęcie - David ku swojemu rozgoryczeniu nie widział kto się na niej znajduje.
 - Zawsze go noszę przy sobie. Jest ze mną w każdej sytuacji. Mój malutki aniołek - szepnęła czule. Blondyn spojrzał na nią z troską. Hermiona uśmiechnęła się blado do Malfoy'a i usiadła na kanapie obok kolegi z pracy. Draco jeszcze chwilę wpatrywał się w fotografię syna, a później do nich dołączył. Usiadł w fotelu na przeciw nich, i nasypał cukru do swojej kawy. Hermiona położyła zdjęcie chłopczyka na ławie i nalała sobie śmietanki do kawy, posłodziła ją i upił łyk. Dave zerknął znad filiżanki na zdjęcie. Przeżył szok! Dlaczego Hermiona nosi przy sobie zdjęcie tego chłopca?! Tego samego, którego zdjęcie oprawione w ramkę stoi na kominku u Malfoy'a.
 - Twoja wizyta, Hermiono, jest dla mnie nie małym zdziwieniem. Tym bardziej, że jak mniemam, jesteś tu w sprawach służbowych, prawda? - zapytał Draco, zagłębiając się w fotelu. Granger bezmyślnie zamieszała kawę w naczyniu. Zastanawiała się jak zacząć.
 - Draco, bardzo mi przykro, że cię nachodzę, ale sprawa jest dosyć poważna. Otóż, pracujemy teraz nad pewnym śledztwem i w pewnym sensie ugrzęźliśmy w miejscu. Jestem pewna, że mógłbyś nam pomóc - wydusiła, nie patrząc na blondyna.
 - Ja? - zdziwił się mężczyzna - Nie miej mi za złe, ale doprawdy, nie mam pojęcia jak mógłbym ci... wam pomóc, Hermiono.
 Kobieta spojrzała na niego spod wachlarzu długich rzęs. Serce niebezpiecznie dudniło jej w piersi. Nie miała pojęcia co jest tego przyczyną. Czuła też uścisk w żołądku, który nie chciał zelżeć. Przygryzła wargę, jednak nie wyczuła mocy uścisku, bo po chwili poczuła wstrętny metaliczny posmak w ustach. Skrzywiła się nieco i zaczerpnęła głośno powietrza.
 - Draco, potrzebuje... - zganiła się w myślach za brak odwagi - potrzebuję adresu do twojej kuzynki. Megan - Mężczyzna spojrzał na nią zdumiony. Nie krył nawet szoku, jaki wywołały u niego słowa kobiety. Upił łyk gorzkiej kawy, która w tym momencie wydała mu się niesmaczna.
 - Megan? Potrzebujesz adresu do Megan? - Hermiona nieznacznie skinęła głową - Wybacz moje pytanie, ale... Po cóż ci potrzebny jej adres? Na Merlina! Czy coś jej się stało?! - zaniepokoił się. Granger westchnęła.
 - Przykro mi, Draco. Nie mogę...
 - Dajże spokój, Hermiono! Na gacie Merlina! - wyprostował się w fotelu i znacznie podniósł głos - Wydaje mi się, że mam prawo wiedzieć, nie sądzisz?!
 - Draco...
 - Nie! Posłuchaj mnie, Granger! Wpadasz do mojego domu, tak po prostu, nie dając znaku życiu wcześniej. Nie odpowiadając na moje listy i próby skontaktowania się... Wymagasz ode mnie podania adresu bliskiej mi osoby, nie argumentując swojej prośby. Proszę cię więc, w imię tego co nas łączyło, a także ze względu na moją kuzynkę, powiedz o co chodzi!
 - Ja na prawdę nie mogę... - mruknęła. Draco zerwał się z miejsca i podszedł do niej.
 - Możesz! Na Merlina, Hermiono! Czy coś złego stało się Megs? - Hermiona pokręciła głową, jednak nie powiedziała nic więcej. Malfoy złapał zdjęcie, które położyła na ławie i podstawił jej pod twarz.
 - Więc zrób to ze względu na niego! Zrób to ze względu na nasze dziecko! - wrzasnął ledwo panując nad emocjami. Szatynka spojrzała na zdjęcie syna, a w jej oczach zalśniły łzy. Poczuła jak Dave poruszył się na kanapie. Spojrzała łzawym wzrokiem na Malfoy'a i wydusiła:
 - Megan jest podejrzana o porwanie Bonnie, córeczki Ric'a - Malfoy głośno wciągnął powietrze do płuc. Spojrzał na kobietę i zamarł w bezruchu. Hermiona pociągając nosem, wyjęła z torebki zdjęcie przedstawiające kuzynkę Dracona i małą Bonnie. Draco zadrżał na widok zdjęcia. Fotografia faktycznie przedstawiała jego kuzynkę. Kobieta niosła na rękach małą dziewczynkę. Po chwili postawiła ją na ziemi i razem ruszył w stronę piaskownicy. Blondyn spojrzał na mokre oczy dziewczyny i uklęknął przed nią.
 - Granger... Hermiono. Przepraszam... ja nie wiedziałem - położył głowę na jej kolanach. Po chwili poczuł jak zgrabne palce kobiety wplatają się w jego włosy. Uśmiechnął się pod nosem. Tak bardzo brakowało mu jej dotyku.
 - Pomożesz mi, Draco? - zapytała. Podniósł głowę z jej kolan i spojrzał jej w oczy.
 - Pomogę.


 Hermiona prowadziła samochód. Na miejscu pasażera z przodu siedział Draco, z tyłu na siedzeniach rozparł się Dave. Patrzył w szybę i myślał. Jeśli dobrze zrozumiał to Hermiona i ten blondyn mieli dziecko. Tylko co się stało z ich synem? I jeszcze ta mała Bułgarka... Wyłapał tylko tyle, że jest córką jakiegoś Ric'a. Kim na gacie Merlina, jest Ric?! Nurtowało go wiele pytań, ale wiedział, że nie ma prawa pytać. Wiedział też, że między dwójką osób siedzących z przodu coś iskrzy. Musiał schować swoje uczucie do kieszeni - musiał zapomnieć. Hermiona nie była dla niego. Po pierwsze była jego szefem, po drugie była zajęta. Może i nie byli parą, ale widać, że w sercu tych dwojga miejsca nie zajmie nikt prócz ich nawzajem. Westchnął. Tyle by dał by móc ją kochać, przytulać, całować. Była ideałem kobiety - dla niego. Marzył o niej i jej miłości całe dnie. Był przegrany. Wiedział to. Jedynce co mógł w tej sytuacji zrobić to zapomnieć o niej. Nie mówić o swoich uczuciach - bo i tak jest z góry przegrany... Zdecydował, że zrobi wszystko żeby jej pomóc. Za wszelką cenę. Tak, by była szczęśliwa.
 - Skręć w prawo, już prawie jesteśmy - rzekł Malfoy. Hermiona spoglądała na rozciągający się przed nią krajobraz. Słońce chyliło się ku zachodowi tworząc z chmur piękne, różowo-pomarańczowe łanie. Jechała drogą wyłożoną kostką, by po chwili ujrzeć wielką posiadłość. Przepych i luksus, te dwa określenia naszły od razu jej na myśl. Zatrzymała się przed mosiężną bramą i wyłączyła silnik. Spojrzała na Dracona.
 - Masz jakiś plan, czy działasz spontanicznie? - zapytał z ironicznym uśmiechem błąkającym się po twarzy. Hermiona warknęła cicho.
 - Nie obrażaj mnie, Malfoy. Ja ZAWSZE mam plan. Za chwilę będą tu aurorzy z mojego biura, a my w tym czasie musimy tam wejść i zbadać teren. Ty nas tam wprowadzisz - blondyn kiwnął głową i otworzył drzwi auta.
 - A, Malfoy... - zamarł w bezruchu oczekując na jej słowa - Pamiętaj, że ja tu dowodzę. Jesteś tylko cywilem, więc nie bierzesz czynnego udziału w akcji. Tylko pomagasz nam tam wejść. Reszta należy do nas. I błagam cię... nie podstawiaj się! Ja wiem, że to twoja kuzynka, ale jeśli trzeba będzie, to będziemy walczyć. A wtedy ty masz się ewakuować... rozumiemy się? - łypnęła na niego groźnie.
 - Granger... ty chyba nie myślisz, że wyjdę w samym środku dobrego przedstawienia - uśmiechnął się szelmowsko. Kobieta pokręciła głową z dezaprobatą.
 - Wyjdziesz... Malfoy, jeśli nie wyjdziesz sam, to ja ci pomogę. Czy wyraziła się jasno? - mężczyzna westchnął teatralnie i kręcąc głową, wyszedł z samochodu. Chwilę później Hermiona i Dave stali obok niego. Blondyn podszedł do bramy i nacisnął dzwonek. Usłyszeli głos:
 - KIM JESTEŚ I CO CIĘ TU SPROWADZA?
 - Witaj, Dee. To ja Draco. Przyszedłem z przyjaciółmi do Megan - niebieski promień zeskanował po kolei twarze zebranych, a po chwili dało się słyszeć szczęk otwieranych zamków w bramie. Weszli na posesję. Hermiona i Dave szli spięci, trzymali różdżki w pogotowiu, tylko Malfoy szedł wyluzowany, choć nieco zamyślony. Blondyn zadzwonił do drzwi, które po chwili otworzyła starsza kobieta.
 - Witaj, Dee. Przyprowadziłem przyjaciół. Gdzie znajdziemy Megs? - zapytał całując kobietę w policzek. Staruszka zlustrowała Hermiona i Dave krytycznym wzrokiem, by po chwili uśmiechnąć się do brązowowłosej.
 - Och, Draco... Czy to nie jest...
 - Tak, droga Dee. To Hermiona - Malfoy uśmiechnął się przepraszająco do zdziwionej Granger.
 - Jestem Diana Walsh, ciotka Dracona i Megan. Cieszę się, że mogę wreszcie cię poznać - uścisnęła dłoń Hermiony i przepuściła ich w drzwiach. Hermiona uśmiechnęła się do Dee i ruszyła za Draconem. Rozglądała się w poszukiwaniu śladów dziecka, ale nic nie rzucało jej się w oczy. Weszli do salonu i jej oczom ukazała się piękna blondynka grająca na fortepianie. Kiedy ich zobaczyła, przestała grać i uśmiechnęła się do gości.
 - Witaj Draco, Hermiono... - przytuliła ich. Odwróciła się do Dave i uniosła brwi.
 - Pana nie znam... - Dave jakby oprzytomniał nagle. Odchrząknął i wyciągnął dłoń.
 - Proszę wybaczyć, jestem David Ranford - Megan zaśmiała się i gestem zaprosiła ich by usiedli.
 - Napijecie się czegoś? Może kawy? Albo czegoś mocniejszego? - kiedy nikt nie zdecydował się na napój zapytała grzecznym tonem:
 - Nie będziecie mieć w takim razie nic przeciwko, abym napiła się drinka? - wszyscy zgodnie pokręcili głowami, a kobieta podeszła do barku i stworzyła swój ulubiony napój alkoholowy. Z gotowym drinkiem usiadła obok swoich gości.
 - Nie wiedziałam, że znów się zeszliście! Cieszę się ogromnie - uśmiechnęła się do nich. Jednak widząc ich poważne miny, uśmiech szybko zniknął z jej twarzy.
 - Czy coś się... - chciała zapytać, ale głos ugrzązł jej w gardle.
- Megan, przepraszam - zaczęła Hermiona - niestety jesteśmy tutaj w sprawach służbowych.
  Blondynka zbladła. Wiedziała bowiem, że Hermiona pracuje w Ministerstwie, a dokładniej w Departamencie Przestrzegania Praw Czarodzieja, co z kolei nie wróżyło niczego dobrego. Odstawiła koktajl na ławę i spojrzała na nich zlękniona.
 - Nie bardzo rozumiem... Czy coś się stało? - zapytała słabo.
 - Może ty nam powiesz... - warknął w jej stronę Dave, ale Hermiona uciszyła go ruchem dłoni.
 - Megan, musisz nam wybaczyć to wtargnięcie, i pytania które zaraz ci zadamy. Mogę liczyć na twoją współpracę? - Megan kiwnęła głową, Hermiona miała wątpliwości czy dobrze trafili. Być może się pomyliła. Megan wydawała się autentycznie przestraszona i nieświadoma tego co się dzieje. Ale z drugiej strony, mogła być dobrą aktorką.
 - Znasz to dziecko? - Granger pokazała jej zdjęcie trzyletniej Bonnie. Pani Malfoy wzięła fotografię do ręki i przyglądała jej się przez chwilę.
 - Ja... przykro mi, Hermiono. Nigdy w życiu nie widziałam tego dziecka - wydawała się być szczera. Hermiona spróbowała z innej strony.
 - Dobrze, Megan. W takim razie powiedz mi czy masz jakieś dzieci?
 - Nie mam! Przecież ja... przecież ja jestem bezpłodna! - w oczach blondynki zakręciły się łzy, a szczęka zaczęła jej latać. Hermionie zrobiło się jej żal, ale musiała pełnić swoje obowiązki. Musiała brnąć dalej.
 - Rozumiem, a czy kiedykolwiek chciałaś mieć dziecko? - teraz i Hermionie załamał się głos. Ledwo stała na nogach, ale była w pracy. Musiała.
 - Godryku! Oczywiście, że chciałam - krzyknęła - chciałam... Tyle się z Adrianem staraliśmy o dziecko, ale... nigdy się nie udawało. Tak bardzo chciałam... Poroniłam.. - po bladych policzkach kobiety spływały łzy. Hermiona nie mogła już patrzeć na ból tej kobiety, nie czuła się dobrze przesłuchując ją. Miała łzy w oczach. Malfoy patrzył to na jedną, to na drugą. W jego oczach kryło się przerażenie. Miał wrażenie, że za chwile jedna i druga upadną na podłogę, szlochając. Dopiero teraz zdał sobie sprawę, że są do siebie podobne. Obie silne, niezależne, piękne. Obie straciły dziecko... Popatrzył smutno na Hermionę, jakby chciał jej dodać otuchy.
 - M..Megan... - szepnęła Granger. Blondynka spojrzała na nią oczami pełnymi łez. Na policzkach miała czarne plamy, które zostawił po sobie rozmazany tusz do rzęs. Objęła się ramionami.
 - Straciłam moje dziecko - szepnęła Megs, a Granger niebezpiecznie się zachwiała.
 - Wiem co czujesz, Megan. Ja również straciła dziecko, przecież wiesz... Ale Megan, nigdy nie chciałam być szczęśliwa czyimś kosztem. Mój synek nie żyje, ten kto go zabił odebrał mi szczęście i sens życia... Jednak ta tragedia nie usprawiedliwia najgorszych czynów, Megan. Nie można komuś odbierać sensu życia - wydukała i opadła na kanapę. Malfoy złapał ją za rękę. Blondynka spojrzała na nią z przerażeniem. Już wyschły jej łzy.
 - O... o czym ty mówisz? - zapytała.
 - O porwaniu. Megan, zapytam wprost. Czy w tym domu jest dziecko? - Megan wciągnęła głośno powietrze i rozszerzyła oczy. Była zdezorientowana.
 - Nie..
 - Czy to ty porwałaś Bonnie Monson?
 - Nie...
 - Czy przetrzymujesz w tym domu trzyletnią Bonnie Monson? - Hermiona cała się trzęsła. Już dawno nie miała takiej dawki emocji. Potrzebowała alkoholu, ale była w pracy.
 - Nie! Do jasnej cholery! O co w tym wszystkim chodzi?! - krzyknęła zdenerwowana.
 - Megan, pytam jeszcze raz... Czy w tym domu znajduje się dziecko?
 - Nie, Godryku! Nie ma tu żadnego dziecka! - blondynka gwałtownie wstała i ze złością wpatrywała się w kuzyna i jego towarzyszkę. W tym momencie dało się słyszeć skrzypienie otwieranych drzwi i głos, który wszystkich zadziwił:
 - Mamusiu? - dziecięcy głosik zabrzęczał w głowach wszystkich zebranych.

7 komentarzy:

  1. No, no, no... Widzę że bigos zrobiony i tylko wystarczy zamieszać kilka razy by przestał się gotować :P (taka tam malutka przenośnia xd)
    W życiu bym nie pomyślała że "Złączeni przeszłością" i "Love after hate" pisze ta jedna osoba! Te opowiadania są tak różne że aż nie chce się wieżyć że to ty, Haley, je prowadzisz. Tutaj toczy się historia dorosłych ludzi po przejściach a tam balujący nastolatkowie którzy bujają w obłokach i myślą o niebieskich migdałach.

    Rozdział strasznie mi się podoba! Szczerze mówiąc to na miejscu Hermiony bym wymiękła i uwierzyła w słowa Megan. Ale ona dałą radę, i chociaż szczerze współczuła kuzynce Dracona, byłą wtedy na służbie także musiałą robic to co do niej należało. Podziwiam ja za to ^^
    Boże, no ale dla czego Meg to zrobiła?! Ja rozumiem że jest zdesperowana i takim kobietom jest ciężko ale żeby porywać czyjeś dzieci?! A co stało się z matką Bonnie?
    :(

    Całuję słodko i czekam na next, Sarah ;3

    OdpowiedzUsuń
  2. Cześć, pisałem z Tobą na 6obcy. Zapomniałaś podać gg a połączenie się chyba zerwało, tak więc ja podaję moje 8115420 :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Podzwiwam Hermi, za determinację, jest śiatna! Mmm piszesz powalająco, cóż tylko pogratulować :3
    Zostałaś nominowana do Liebster Awards i The Versatile Blogger. Więcej na hogwart-stories-from-heart.blogspot.com/2013/07/zbieram-szczeke-z-podogi-czyli-nominacja.html

    OdpowiedzUsuń
  4. Witaj! Jeśli chcesz poznać tajniki trudnej przyjaźni damsko-męskiej, zapraszam na mój blog. Pierwszy rozdział już jest. Pozdrawiam :) http://www.mallory.blogujaca.pl

    OdpowiedzUsuń
  5. Zostałaś nominowana do Liebster Awards.
    Więcej na kocham-cie-dwa-male-slowa.blogspot.com
    Pozdrawiam
    Cassandra Follow
    PS. Piszesz C.U.D.O.W.N.I.E!!!

    OdpowiedzUsuń
  6. [ Od razu mówię, że to SPAM!]
    Wojna zakończyła się sukcesem dla Zakonu. Ludzie zaczęli ponownie wracać do codziennego rytmu życia, zapominając o byłych troskach i niebezpieczeństwach. Hogwart znowu stał się najbezpieczniejszym miejscem. Jednak co się stanie, kiedy zło przeniknie do niego pod inną postacią?
    Czasy nowego pokolenia zapraszają serdecznie na
    http://jestem--cora--smierci.blogspot.com/

    Dziękuję za chwilę uwagi

    OdpowiedzUsuń
  7. Cudowny rozdział !
    naprawdę wiele emocji tutaj było.
    moment ze zdjęciem Gabriela<3
    nie spodziewałam się że to Megan...
    no nic, bardzo zaciekawiona , lecę dalej ;)

    Pozdrawiam,
    Sama-Wiesz-Kto

    OdpowiedzUsuń